- Mojej matki nie było stać na inne litery. - Wzruszyłem obojętnie ramionami, bacznie obserwując reakcję lisicy. Była ciut zawiedziona. - Żartuję, to pierwsza litera mojego prawdziwego imienia.
- A jakie jest twoje prawdziwe imię? - W jej głosie było słychać żywe zainteresowanie.
Wybuchłem śmiechem.
- Nie po to się przedstawiam jako R., żeby potem rozgłaszać wszystkim swoje dane. - wytłumaczyłem. - Dla ciebie jestem R.
- Mhm. - mruknęła niezadowolona. - To powiedz chociaż coś innego.
Jej ogon otarł się o mój pysk.
- Jak widzisz, jestem inteligentny i przystojny. - Kretyńsko wypiąłem pierś. - A także skromny i uczciwy.
- Bardzo śmieszne. - parsknęła.
- No a nie? - Uśmiechnąłem się i puściłem jej oczko. - No dobra. Jak już wiesz, jestem R. i jestem wojownikiem. Lubię piękne lisice, dobre wino, samotne wieczory i kolacje ze śniadaniem. - Parsknąłem śmiechem widząc jej minę. - Wredne ze mnie stworzenie, lubię być złośliwy. Ogólnie taki se ze mnie rozwydrzony bachor. Twoja kolej.
Alegoria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.