- Wiem o tobie jeszcze zbyt mało. - uniosłem brew.
Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, że ta mała, nieporadna kulka ma w sobie moją krew.
- Dziedzic tego stada. A niech tylko ktoś spróbuje ją tknąć.. - mruknąłem na chwilę zmieniając temat. - To łapy z tyłka wyrwane.
- Mój drogi... Nie wyrażaj się tak brzydko przy dziecku.
- Spokojnie. Mały ksztylek jeszcze nic nie rozumie. - uśmiechnąłem się.
Dlaczego nie mogłem oświadczyć się Chalize? A jak dużo o niej wiedziałem? Dla mnie słowa mają znikome znaczenie co do czynów. A co, jeśli ruda jest po prostu dobrą aktorką i zwerbowała mnie do siebie tylko dlatego, że chciała mieć dziecko? Szczeniaki z gwałtu też chciała wychować. Nie wyobrażam sobie tego co ona zrobiłaby wtedy sama gdyby rzeczywiście była w ciąży...
Może ją kocham? Ale co do tego, jeśli nie wiem, co czuje ona?
- Mam pomysł. - popatrzyłem w jej oczy nie odrywając pyska od Elizabeth.
- Jaki? - przekrzywiła łepek na bok
- Codziennie mam jakieś zajęcia, gdzieś muszę być, coś zrobić.. ale wieczorem, zasiądźmy razem do kolacji. To będzie taki nasz niepodważalny czas. Będziemy mówić o sobie, zadawać pytania i opowiadać. W ten sposób dowiemy się o sobie czegoś więcej.
Chali?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.