poniedziałek, 15 maja 2017

Od Floxii - seria eventowa #1 (2)

Wciąż nie mogłam zapomnieć o wydarzeniach, które miał miejsce wczoraj. A może to był tylko sen? Niechętnie wstałam z prowizorycznego posłania i pożarłam w jednej chwili odstawionego na śniadanie królika. Wyszłam na zewnątrz i od razu wzięłam się za wykonywanie przydzielonej mi roboty - byłam zwiadowcą, trzeba obejść tereny. Już po chwili ujrzałam znajomą postać na horyzoncie.
- Cześć, Lori! - radośnie ją powitałam.
- Ahoj, Flo! - odkrzyknęła mi obierając za kierunek podążania ten ze mną na środku -Uważaj!
Nie zdążyłam się jednak nawet zorientować, moje oczy przysłoniła ciemność.
***
- Jakby co powiedz im, że pofarbowałaś sierść! - ktoś mocno mną potrząsnął. Otworzyłam oczy, przede  mną stała dość dziwna postać, nie człowiek, nie zwierzę... Zanim zdążyłam sobie uświadomić, że nigdy nie widziałam takiego gatunku na oczy zostałam wepchnięta do jakiejś sali. Była... ogromna! Nieprzytomnie poszłam wielkim, czerwonym dywanem. Na jego końcu stał kilkudziesięciokrotnie ode mnie większy tron, w którym siedziała ledwo mieszcząca sie postać z koroną na głowie.
- Chodź, chodź, bohaterko! - krzyknęła, a raczej krzyknął.
- Ale... Co się dzieje? - zapytałam, lecz chyba nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Oto i Czarny Diament, moja Aoife. Musisz dotrzeć do Góry Przeznaczenia, tam, jak przecie wiesz jet wulkan, wrzucisz i będzie po sprawie.
- Nie jestem Aoife! I gdzie jest ta góra?! - krzyknęłam zaniepokojona.
- Spokojnie, tylko kilkadziesiąt mil stąd. Przejdziesz poprzez Góry Stepowe, wyjdziesz z Salutem i podążysz niebezpiecznymi szlakami Malumu, usianymi złowrogimi potworami. Trochę niepokoi mnie twój wzrost i brak skrzydeł, ale ty na pewno sobie poradzisz, prawda? Pamiętaj, że to bardzo ważna wyprawa, jak zgubisz Klejnot to - tutaj stworzenie groźnie przyłożyło nóż do szyi. Ciarki przeszły mi po plecach. Do łapki wciśnięto mi kamień, a grubas krzyknął jeszcze:
- Nie masz się co martwić, wątpię, żebyś zgubiła kamień - wcześniej na pewno sama umrzesz z rąk koloni Golemów czy no... Możesz iść!
- Ale ja nie znam terenów!
- Znasz je bardzo dobrze, uwierz mi. Ale mogę ci zaoferować nowo co wyrobionego smoka AE-899. Nowa generacja! - rzekł, a zza mebla wyłoniło się jeszcze mniejsze ode mnie stalowe stworzenie.
- Chodźmy, pani - ukłoniło mi się i bez wcześniejszego pozwolenia podążyło do wielkich drzwi. Widząc, jaką technologią tu operują szybko pobiegłam za nim. Dopiero, kiedy wyszliśmy z zamku, który był przerażających rozmiarów spokojnie otwarłam buzię.
- Jejku... Jak masz na imię?
- AE-899, icitus malimitus. Ale to ty je nadajesz.
- Będziesz Vootie - stwierdziłam - Vootie, masz jakąś mapę? A może wiesz, gdzie iść?
- Mapę? Chodzi ci o hologram przestrzeni? Proszę, pani - dopiero teraz zauważyłam, że na czole smoka była jakaś dziurka. teraz zaświeciła się, po chwili przed nim pojawiła się jakaś makieta. Nic z niej nie zrozumiałam.
- Może ruszysz dyskiem i powiesz mi, gdzie mam iść? - zapytałam się z nadzieją, że ma też wbudowany system obliczania.
- Jest już późno. Lepiej pójdźmy do Karczmy pod Łysym Jednorożcem, pani - odpowiedział bez zastanowienia.
- Prowadź.
metalowe stworzenie skierowało się w lewo. Ja, z lekkim wahaniem poszłam za nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.