niedziela, 21 maja 2017

Od Lori C.D opowiadania Brooke'a

Byłam wyjątkowo wystraszona tą całą nienormalną sytuacją, czemu zawsze mnie takie rzeczy
muszą spotykać? Idziesz sobie, widzisz innego lisa i już wiesz, że zaraz zapadnie się pod twoimi łapami ziemia! Ile to razy coś takiego mnie spotkało? Wiele... A gdyby tak po prostu nie wychodzić ze swojej przyjaznej norki...? Nie, to nie byłoby w moim stylu... Ciekawe czy mój kompan miewał już podobne przygody, pewnie nie... Wszystkie niesamowite przeżycia, czekają jedynie tych którzy dołączyli do Szlaku, a Brooke jest tu dopiero od niedawna. A skoro o moim towarzyszu mowa,
to zauważyłam, że jest wyjątkowo skupiony, to chyba była część jakiegoś planu.
 - Co robisz? - zapytałam się.
 - Ucisz się! Poczekaj, w lewo, prosto, trzeci korytarz w prawo... - mruknął samiec, a ja chyba zrozumiałam o co mu chodzi. On po prostu zapamiętywał drogę... Uciszyłam się i starałam sobie jakoś wyryć w pamięci labirynt korytarzy. Niestety ta droga była tak kręta, że mało kto mógłby ją jakoś wbić do głowy. Muszę przyznać, że nawet poczułam lekki szacunek do tych brzydkich zielonych sworzeń, w końcu to, że zapamiętali całą sieć dróg, jest godne podziwu...
Po jakiejś półgodzinie ( oceń czas nie widząc Słońca czy zegarka), stworzenia zaniosły nas do jakiegoś dużego pomieszczenia, dopiero po chwili zobaczyłam wykute cele.
 - Nie chce mi się szukać kluczy... czy możemy wsadzić te futrzaki do jednej większej klatki? - zapytał gremlin zwany Januszem.
 - Chyba tak... - powiedział drugi.
W pewnym momencie zauważyłam, że im bardziej oddalaliśmy się od wejścia, tym odległości między prętami były większe. Zdałam sobie sprawę, że jako dosyć niska i chuda lisica,
mogłabym się jakoś przez nie przecisnąć, chociaż nie wiem jakby było z Brooke'm...
Po chwili zielone stworzenia zatrzymały się i jeden z nich podszedł do pobliskiej półki
i złapał klucze. Potem spokojnie podszedł do zamka otwierającego cele i przekręcając ją otworzył.
Oczywiście gremliny włożyły nas do klatki, przez chwilę się zdziwiłam, ponieważ praktycznie wciąż byłam w tej dziwnej siatce.
 - Odwiąż to... - mruknęło jedno stworzenie, a drugie bez wahania odplątało jakiś supeł, a sieć rozpadła się, przez co mogliśmy już stać na zimniej posadce.

Brooke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.