sobota, 27 maja 2017

Od Lori C.D opowiadania Brooke'a

Mogę z pewnością powiedzieć, że polubiłam stojącego obok mnie lisa, był trochę ironiczny
i sarkastyczny, ale za to potrafił mnie pocieszyć kiedy zaszła taka potrzeba....
Cóż teraz trzeba ruszyć swoje szare komórki i znaleźć powiązanie między liczbami. Jak już wcześniej mówiłam, matematyka to moja słaba stroną, więc ja chyba będę musiała zdać się
na szczęście. W końcu to czego ja nie przeżyłam, zdając się tylko na łut pomyślności.
Chociaż... a co jeśli tym razem losy nie okażą się pozytywne? Co jeśli nie wyjdziemy żywcem ze ścieżki śmierci?
 - A może te zależności wystarczy zacząć, a potem już samo wyjdzie... - zasugerowałam niepewnie, kolejny raz zatrzymując łapę nad płytką z jedynką. Samiec przechylił głowę zastanawiając się nad sensem mojego pomysłu.
 - Pierwszy kafelek chyba rozpocznie wszystkie zależności, możemy spróbować... - rzekł podchodząc w moją stronę. Przełknęłam ślinę i delikatnie nastąpiłam na płytkę... Przez chwilę trwała pełna napięcia cisza, ale nic większego się nie stało, jedynie jedynka się zaświeciła z cichym brzdękiem.
 - Co teraz? - odwróciłam głowę by móc spojrzeć na zamyślonego Brooke'a.
 - Teraz... Może... Obok ciebie jest dwójka? - zapytał się samiec, a ja po chwili potwierdziłam.
 - Nawet dwie! - zaczęłam przygotowywać się do skoku.
 - Te zależności to po prostu coś w typie jeden, dwa, trzy... - rzekł lis, a ja z większą pewnością skoczyłam na wskazany kafelek, na nieszczęście w momencie w którym dotknęłam łapą płytki,
ta... spadła, w ostatniej chwili odbiłam się i skoczyłam na losowy kafelek którym okazała się
inna jedynka. Zaczęłam drżeć ze zdenerwowania, ta sytuacja nieźle nadszarpnęła moje biedne nerwy.
 - Żyjesz? - usłyszałam głos Brooke'a, wyczułam w nim dosyć sporą nutkę niepokoju.
 - Nie, jestem martwa... - rzuciłam niespokojne spojrzenie na płytki znajdujące się obok mnie.
 - Teraz... Skocz na drugą dwójkę, chyba już wiem jak to działa... - rzekł lis jednocześnie skacząc na pierwszy kafelek na jakim byłam. Zawahałam się, ale wierzyłam samcowi, więc już po chwili znajdowałam się na pokazanym elemencie który tak jak jedynka cicho brzdęknął. W tym czasie Brooke 'przeszedł' przez ścieżkę płytek na której wcześniej byłam.
 - Rozumiesz już o co chodzi? - zapytał się, kiedy był już w odległości około metra ode mnie.
 - Yyy... nie. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
 - Teraz wskocz na trójkę! - powiedział.
 - Ale... przecież to nie jest zależność typu "jeden, dwa, trzy"... - w czasie trwania tych słów wykonałam elegancki skok na wskazaną płytkę, która o dziwo wcale się nie poruszyła, a ja usłyszałam jedynie ten brzdęk.
 - Teraz czwórka? - zastrzygłam uszami, próbując sobie przypomnieć dalszy ciąg ludzkich liczb.
 - Nie, piątka! To nie jest po kolei! -usłyszałam i szybko dostrzegłam płytkę z tym numerkiem.
Mimo moich wątpliwości wykonałam długi sus w jej stronę. Oczywiście w momencie lądowania usłyszałam ten piękny pomyślny dźwięk.

Brooke? ♥♥♥(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.