sobota, 20 maja 2017

Od Ace C.d. opowiadania Chalize

- Kim jesteś i czego od nas chcesz. - uniosłem wysoko łeb patrząc w jasne oczy psa. Nie wyglądał na dzikusa. Był niebywale zadbany.
- Nie poznajecie mnie? Na prawdę? - zaśmiał się kpiąco.
- Chyba nie mieliśmy przyjemności się spotkać. - warknąłem
- Eh.. Przypomnij sobie, który z Bogów w jakich wierzysz jest złoty..
- Shu? - przekręciłem łeb. - Nie wyglądasz na lisicę. W ogóle na kobietę. I nie masz takiego głosu. Chyba, że to jednak ty, to przepraszam. - uśmiechnąłem się przechylając na bok łeb
- Ace, to jest Vhikarunoso.. - szepnęła Chalize
- Zgadza się. I zostałem tu wysłany, aby was zabić. - wypowiedział to zdanie jakby była to zwykła czynność w ciągu dnia jak wyniesienie śmieci, czy pójście do sklepu. 
- Jak to.. Nie rozumiem.. 
- I nie zrozumiesz. Sorry, ale im dłużej rozmawiam z ofiarami, tym bardziej się do nich przywiązuję, ale cóż poradzić. Rozkaz z góry. Także wybaczcie, ale miejmy to już za sobą...  - uniósł łapy ku górze, a przed nami pojawiły się dwie małe fiolki. 
Polubiłem was, więc to nie będzie jakieś okrutne. Po prostu wypijcie zawartość. - usadowił się na trawie. 
- Chwila. Czekaj. Proszę o czas... Chcę paktować. - zmrużyłem oczy. 
- Pakt? - uniósl brew, a ja tylko popatrzyłem nana Chazlie. Jej stan emocjonalny był taki sam jak mój. 
- Ale, że pakt... Skąd o tym wiesz... 
- Moim ojcem jest Morpheus, a ty mi się pytasz skąd wiem o negocjacjach? 
- ...Racja. - przytaknął lekko rozkojarzony. - W tym wypadku musicie udać się ze mną. 

Chalize? O.O

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.