sobota, 20 maja 2017

Od Lori - seria eventowa #11 (2)

Przestępca upadł na ziemie z głośnym jękiem, w ciągu kilku sekund obrabowani dobiegli do niego.
 - Okradł mój sklep! - krzyknęła nerwowo jakaś kobieta.
 - Dwadzieścia szmaragdów! - powiedział ktoś inny, łapiąc za ramię czarno odziane stworzenie,
które o dziwo wcale się nie broniło. Słyszałam jego spokojny regularny oddech...
W tym czasie wokół zebrało się pokaźne 'stado' mieszkańców. Podniosłam głowę i zobaczyłam,
że coś między sobą szepczą, niby nic dziwnego, ponieważ to jest normalne w takich przypadkach, lecz jedna rzecz mi się nie podobała - prawie wszyscy wskazywali na mnie...
Nadstawiłam swoje uszy, zwykle mogły odróżniać pojedyncze głosy z rozmowy gawiedzi, ale tym razem to było wyjątkowo trudne - mało kto mówił po 'ogólnemu'...
Po chwili przez tłum zaczęli się przepychać jacyś żandarmi, bezproblemowo założyli przestępcy na dłonie więzy. O dziwo przestępca nie wydawał się zdenerwowany tą sytuacją - z godnością się podniósł i ruszył bez pośpiechu w stronę komisariatu który wcześniej udało mi się obejrzeć.
Kilkoro mieszkańców wskazało mi gestem, bym z nimi poszła. Cóż robić w takiej sytuacji?
Gawiedź obserwowała każdy mój ruch... Zaczęłam iść w stronę budynku.
W pewnej chwili zobaczyłam znajomą sylwetkę.
 - Ładnie sobie poradziłaś! Dobrze, kończ tą gadkę, że nie jesteś stąd! Jedynie Inx odważa się podciąć nogi przestępcy... - uśmiechnął się znajomy elf.
 - Cały czas tu byłeś? - zapytałam, a Kiriio uśmiechnął się złośliwie.
 - Myślisz, że nikt nie zauważył twojego wyjścia? Może trwała wtedy rozmowa, ale kilka niezawodnych par uszu usłyszało jak mówiłaś, że wychodzisz...
Razem z jasnowłosym weszliśmy do komisariatu, żandarmi wydawali się na nas czekać.
 - Witamy, witamy... - przywitały mnie te słowa w momencie kiedy przechodziłam przez coś co można by nazwać holem wejściowym połączonym z recepcją.
 - Czyżby to Inx? - powiedział donośnym głosem jakiś człowiek. - Zapraszamy do gabinetu obok.
Przeszedł mnie dziwny dreszcz: Czy mogę uwierzyć, że to nie jest jeden wielki spisek?
Rzuciłam niepewne spojrzenie w stronę mojego kompana, który wydawał się godnym zaufania.
 - Idziesz? - zapytał się wchodząc do pomieszczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.