- Chazlie.. Jesteś w ciąży drugi dzień, Bogowie już przepowiedzieli nam dwóch synów, a w naszym schronie siedzi uwięziona Lizzie. - mruknąłem patrząc na nią jak na małą dzidzię. - Poza tym, w odwiedziny wpadł sam Bóg. Nie myślisz, że warto byłoby go jakoś ugościć?
-... Racja. - przytaknęła. - Rzeczywiście za bardzo się pospieszyłam. Czy to nie cudowne, że będziemy mieli dwóch synów? - zaśmiała się.
- Wspaniale, ruda. - przytuliłem ją do siebie.
- Teraz, Ace, musisz pomyśleć jak to zrobić. - odezwał się mój ojciec.
- Co zrobić? - zmarszczyłem brwi.
- Trzej trójbogów w rodzinie. Każdy będzie świetną alfą i przywódcą. Każdy jednakowo mądry w prowadzeniu stada... - wyglądało na to, że mówił poważnie. No ale.. Nie zastanawiałem się nigdy nad tym. To Lizzie miała zostać alfą...
- Zmieńmy na razie temat. - szepnąłem - Idę po Elizabeth. - burknąłem rozkojarzony.
Ruda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.