Resztkami sił wypłynęliśmy na brzeg. Stanąwszy na trawie wytrzepałam się energicznie z wody. Obydwoje byliśmy całkowicie przemoczeni, ale jak zawsze nie robiło to na nas zbyt dużego wrażenia. Grunt że udało się w końcu wydostać z tej okropnej groty.
-Uf...-westchnęłam z ulgą, kładąc się na glebie-Wreszcie chwila spokoju.
Po chwili zerknęłam na Dreamcatchera. Przyjaciel wyglądał na bardzo zamyślonego. Zastanawiało mnie co go gryzie, toteż nie pozwoliłam mu dłużej rozmyślać.
-Hej, wszystko dobrze?-zagadnęłam z troską w głosie.
-Co? A tak, tak... Wszystko okej...-mruknął samiec nie odrywając wzroku od drzew rosnących dwa metry dalej.
-Na pewno?-nie dawałam za wygraną.
-Em, tak... Znaczy się, eh sam nie wiem...
-Przecież widzę. Przede mną nie musisz udawać, a zresztą nawet gdybyś miał takowy zamiar, to i tak Ci by się to nie udało...-zażartowałam posyłając lisowi pozytywny uśmiech w nadziei, że uda mi się go, choć odrobinę rozweselić.
-Widzisz, zastanawia mnie kim był ten lis, którego spotkaliśmy w komnacie...-zaczął Dreamcatcher.
-Ojej... To tym sobie tak zawracasz głowę. A ja myślałam...
-Co myślałaś?-lis poruszył rudymi uszami.
-Że...-głos zamarł mi w gardle-A zresztą mniejsza o to...
Samiec popatrzył na mnie podejrzliwie, jakby wiedząc co miałam na myśli.
-A wracając do tego lisa, to mnie także zdziwiło jego zachowanie. Siedzi tam i...-nie dokończyłam.
-I?
-No właśnie nie wiem po co tam siedzi...
-A może czegoś pilnuje?
-Niby czego miałby pilnować?
-No nie wiem, znaleźliśmy tam tyle różnych przedmiotów... Z pewnością to czego pilnuje jest tego warte...
-Tak myślisz?
-Ja to wiem.-stwierdził przyjaciel.
Dreamcatcher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.