- Chodźmy za nimi! - prawie krzyknęłam.
- Czemu? - zapytała się Rita.
- Jestem założona, że w okolicy jest zdecydowanie więcej jeleni...
- Skąd ta pewność?
- A ja wiem?
- Możemy iść, nie zaszkodzi to nam...
Zaczęłyśmy maszerować za śladami jeleni. Z każdym krokiem miałyśmy coraz większą nadzieję na zobaczenie jakiegoś gwałtownego pojedynku. Po około godzinie drogi nasze humory zaczęły się pogarszać, a do tego zgubiłyśmy trop.
- Zawracajmy... - szepnęła Rita.
- Dobrze. Przepraszam, że zmarnowałam twój czas - zasmuciłam się. - Byłam pewna, że jelenie się pokażą...
- Nic nie szkodzi, warto czasami wyjść na jakiś spacer.
Już miałyśmy zawracać, gdy nagle coś poruszyło się w pobliskich krzakach. Osłupiałyśmy i spojrzałyśmy na siebie wzrokiem 'co tam jest?'. Szeleszczenie stawało się coraz wyraźniejsze, to musiało być coś dużego...I niespodziewanie tuż nad naszymi głowami przeskoczyła dorodna łania, a za nią całe stado.
- Łaał... - szepnęłyśmy do siebie, gdy chmara zaczęła się oddalać. Jednak 'złapało mnie' pewne pytanie.
- Rita...
- Tak?
Postanowiłam teraz powiedzieć moją wątpliwość prosto z mostu.
- Sądzę, że jesteśmy w niebezpieczeństwie...
- Czemu?!
- To stado UCIEKAŁO przed czymś! - spanikowałam i coś jakby przywołane moimi słowami wyszło z krzaków...
Rita? Uciekamy czy walczymy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.