niedziela, 19 marca 2017

Od Cany CD opowiadania Floxii

- Pewnie! – Lisiczka z entuzjazmem poparła propozycję Floxii, całkowicie zapominając o znalezionym kamyku.
Łapy poniosły je dość daleko – dotarły bowiem aż do Opuszczonej Wioski. Możliwe, że inne lisy, znalazłszy się w nieznanej sobie lokacji, okazałyby niepewność. Jednak nie Cana i Floxia! Lisiczki były ruinami zachwycone.
Cana wdrapała się nawet na szczyt jednego ze zniszczałych budynków, gdzie udało jej się znaleźć ptasie gniazdo, w którym czekało na nią kilka niebieskich, nakrapianych jaj.
- Floxia! – Krzyknęła uradowana. – Znalazłam coś do jedzenia! 
- Już idę! – Usłyszała Cana gdzieś za swoimi plecami.
Po chwili rudo-czarna sylwetka wychynęła spomiędzy budynków, po czym zwinnie wskoczyła na murek, by dołączyć do Cany.
Ruda ostrożnie chwyciła zębami jedno jajko, po czym powoli je rozgryzła. Zmrużyła oczy z przyjemności, gdy poczuła na języku smak żółtka. Nasyciła już swój apetyt, więc, czekając, aż Floxia zakończy posiłek, wbiła spojrzenie w betonowy murek.
Pokrywała go siateczka dziwacznych wgłębień, które wyglądały, jakby zostały celowo naniesione na ścianę. Przypominały jakiś alfabet, którego lisiczka nie znała. Mimo tego, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że gdzieś już takie znaki widziała.
Uruchomiła wszystkie trybiki w mózgu, próbując sobie przypomnieć, gdzie też mogła się na owe znaki natknąć. Nagle ją olśniło!
Wyplątała z futra kamień, który wcześniej znalazła i przyjrzała mu się dokładnie. Rzeczywiście, część liter wyglądała niemal identycznie jak na murze.
- O kurczę – wymsknęło jej się.
(Floxia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.