Upajałem się zapachem lasu, co było równoznaczne ze smakowaniem wolności. Ach... słowo "wolność", ile uczuć się wtedy w lisie budzi! Radość, nadzieja i całe szczęście świata. Otworzyłem oczy by zobaczyć niesamowitą zieloną szatę leśnej roślinności. To była najwspanialsza wiosna w moim życiu, tyle dobrego mnie spotkało! Niesamowita wolność i przyjęcie do stada lisów...
Przewróciłem się gwałtownie na lewy bok wpatrując się bez celu w odległe horyzonty. Kiedyś długo myślałem jak wygląda życie lisa na wolności, a teraz? Teraz mogę poczuć na własnej skórze jak to jest. Zaburczało mi w brzuchu, otrząsnąłem się ze świata myśli i wstałem. Byłem zachwycony swobodą jaka mnie spotkała, ale był jeden minus - jako pupilek ludzi nie potrafiłem polować jak na prawdziwego lisa przystoi...
Ruszyłem w stronę pobliskich krzaków w których wcześniej znalazłem coś do jedzenia - jakieś jagody, ich smak znałem od dawna, ale niestety nie pamiętałem ich nazwy. Podchodząc w stronę zarośli poczułem zapach jakiegoś lisa.
- Kto tam jest? - zapytałem z nutą niepokoju w głosie.
Po chwili z krzaków wyszła srebrna lisica.
Silette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.