- Cana – odparła krótko. Gdy stwierdziła, że tak niewyszukane powitanie mogło zabrzmieć zbyt chłodno, ociepliła swoje oblicze uśmiechem i kilkukrotnie przecięła ogonem powietrze.
Futro nieznajomej, teraz ociekające wodą, miało dość rzadko spotykany, czarno-rudy kolor. Cana zauważyła, że lisica porusza niespokojnie… właściwie każdym mięśniem w ciele. Tryskała energią, co wprawiło rudofutrą w niewielkie zakłopotanie.
Cana oblizała nerwowo nos.
- Miło mi cię poznać! – Wykrzyknęła lisica.
- Mnie również – odparła, siląc się na uśmiech. Czuła się w tej sytuacji dość niekomfortowo.
Floxia zmrużyła na chwilę oczy i zmarszczyła nosek, jakby nad czymś intensywnie myślała.
- Może chcesz wskoczyć do wody? – Zaproponowała, wychlapując trochę chłodnej cieczy w stronę Cany, aby ją zachęcić.
Cana poczuła się całą tą sytuacją odrobinę onieśmielona, popołudniowe słońce sprawiało jednak, że kąpiel rzeczywiście wydawała się jej dobrym pomysłem. Zanurzyła ostrożnie przednią łapę w wodzie, by sprawdzić jej temperaturę. Zerknęła jeszcze raz na Floxię, która teraz próbowała dodać jej odwagi zachęcającym spojrzeniem.
Coś w tym spojrzeniu sprawiło, że Canie puściły hamulce. Wbiegła do strumienia z impetem, a powietrze wypełniły setki drobnych kropelek. Czarno-ruda ochlapała ją wodą, toteż na ciele Cany nie pozostał już żaden suchy włos.
Rudofutra nie chciała pozostawać jej dłużna i posłała w stronę Floxii sporą falę. Chlapały się tak przez ładnych parę minut, aż w końcu Canie zabrakło tchu.
- Wiesz, właściwie, to jestem tu nowa – oznajmiła, dysząc przy tym ciężko. – A Ty? Od dawna tu jesteś? – Zapytała, wychodząc na brzeg.
Otrzepała futro i ułożyła się na nagrzanym słońcem kamieniu, czekając na odpowiedź.
(Floxia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.