Nim zdążyłam odpowiedzieć na pytanie, przybiegły moje dzieci.
-Mamo, mamo!
Krzyki młodych było słychać w całej puszczy.
-Czy możemy iść sami na polanę?-spytał Bjorn merdając ogonkiem.
Dzieci, co się mówi?-zerknęłam na Alegorię, która zdawała się być nieco rozbawiona zachowaniem maluchów.
-Ojej, przepraszamy. Dzień dobry!-Bjorn uśmiechnął się.
-Dzień dobry Pani Alegorio!-powiedziała Morgenstern unosząc dumnie głowę do góry.
-Witajcie...-odparła Alegoria.
Po chwili szczenięta znów zwróciły się do mnie.
-To co? Możemy już iść? Proszę... Mamo...
Pokręciłam głową.
-Cóż, no dobrze. Ale macie być ostrożni. Wróćcie niedługo na obiad...-zezwoliłam.
Bjorn i Morgenstern pobiegli w kierunku polany, a ja i Alegoria udałyśmy się do norowiska.
-Może zjesz z nami obiad?...-spytałam.
-O, nie. Nie chcę wam robić kłopotu...-odparła lisica z lekkim zakłopotaniem.
-Ależ to żaden kłopot. Z przyjemnością ugoszczę Cię u siebie.-uśmiechnęłam się.
Alegoria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.