poniedziałek, 13 marca 2017

Od Nesmerusa CD opowiadania Silette

Czarny lis podążał w kierunku stada o nazwie Szlakiem Rudych Łap. Przemknąłem szybko między dwoma liściastymi krzakami, tym samym nie dając Mazikeenowi satysfakcji z zauważenia mnie. Lis co jakiś czas rozglądał się na boki, bacznie czuwając by nikt nie zauważył jego obecności. Najwyraźniej węch miał już nie ten - nie czuł mnie, ani Silette, chociaż byliśmy mniej więcej dwadzieścia metrów od niego. Jednak nagle zatrzymał się - jego uszy zaczęły się poruszać we wszystkie strony, a oczy świdrowały każdy kamień w poszukiwaniu zagrożenia ze strony wrogich mu lisów. Po wyczuciu najwyraźniej zbliżających się wojowników ze stada obnażył nienaturalnie pomarańczowe kły, a jego ogon powędrował ku górze.
- Było tak blisko... - usłyszałem jego pomruk przepełniony odrazą. Na horyzoncie już zaczęły się pojawiać pierwsze lisy. Mazikeen, chyba nawet wbrew swojemu charakterowi, odwrócił się nagle i czmychnął wgłąb lasu. Silette, gdy już czarny samiec zniknął za drzewami, wyszła ostrożnie zza krzaka. Zaczęła mruczeć coś pod nosem. Ja również wyszedłem na widok. (jak się to mówi D:)
- Co on chciał zrobić? - zapytała Silette bardziej siebie niż mnie, lecz postanowiłem odpowiedzieć.
- Sam nie wiem... Pewnie napaść na stado, lecz obecność zbliżających się lisów go wybiła z rytmu. - odpowiedziałem wskazując łapą na kilkoro drapieżników.

<Silette?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.