Usiadłem na tej jakże pięknej posadzce składającej się z kamienia, a także gdzieniegdzie leżały okruchy ziemi. Popatrzyłem na Silette siedzącą ze spuszczoną głową w kącie nory. Widać było wyraźnie, że myśli intensywnie o jakiejś rzeczy. Z mojego gardła uwolnił się zadziwiająco niski i chrapliwy dźwięk, który w mgnieniu oka jakby otrząsnął samicę z transu. Popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Myślisz o czymś ważnym? - zapytałem starając się by to brzmiało obojętnie. Samica chwilę się zamyśliła lecz po kilku sekundach pokręciła przecząco głową. - Jeśli nie, to świetnie, może byśmy wyszli z tej nory w dosłownym tego słowa znaczeniu? - zapytałem nadal starając się przybrać obojętny ton głosu. Silette wstała i szybko wyszła z nory i, za tego co widziałem, zaczęła czekać na mnie na świeżym powietrzu. Wykonałem podobne czynności co wcześniej lisica.
- Jutro pierwszy dzień pracy z nowym...- mruknęła samica pod nosem.
- Mówiłaś coś? - zapytałem wpatrując się uważnie w futrzastą istotę siedzącą obok mnie. (xd)
- Nic ważnego...- odpowiedziała Silette.
<Silette?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.