środa, 15 marca 2017

Od Floxi do Cany

Pierwsze poranne promienie słońca wpadły do jamy, która od kilku dni miała już mieszkańca. Rozświetliły ją swoim blaskiem, nie oszczędzając czarno-rudego futra jeszcze smacznie chrapiącej lisicy. Obudzona tą nagłą zmianą oświetlenia obdarzyła świat swoim rozespanym spojrzeniem. Widząc jednak, że ten w żadnym wypadku nie da jej więcej odpoczywać opornie przeciągnęła się i stanęła na swoich drobnych nóżkach. Nie wytrzymałaby jednak dłużej bez zaspokojenia swojej ciekawości, wybiegła na mokrą od rosy trawę biorąc potężny haust świeżego, leśnego powietrza. Wyglądało jednak na to, że Matka Ziemia przez noc nie raczyła zmienić swojego wyglądu. Nie przejęta tym mimo wszystko samiczka pobiegła w gęstwinę, szukając ochotnika do zapełnienia jej żołądka w formie śniadania. Szybko jednak go znalazła – okazała się nim być !!!.

 Floxia, bo tak nazywała się owa lisiczka równie prędko zdołała umiejscowić gryzonia w brzuszku. Wtedy tylko jedno przeszkadzało jej w zdobyciu szczęścia idealnego, od dawna cierpiała na nadmiar energii, a teraz dawało się jej to we znaki. Przemknęła się między gęsto rosnącymi drzewami, szukając wentyla, przez którego mogłaby pozbyć się nadmiaru.
- Strumień! – krzyknęła sama do siebie, widząc potoczek, który stanowczo przeciął jej drogę. Była z tego faktu nazbyt uradowana – od dziecka lubiła wodę i nawet jako dorosłą nie śmiałaby zaprzepaścić okazji na popluskanie się jej. Jednym susem wskoczyła do rzeczki, a już po chwili taplała się w niej w najlepsze. Przez dłuższy czas nie zaprzestawała tej czynności, i najpewniej jeszcze długo by tego nie zrobiła, gdyby nie para zdziwionych, onieśmielonych oczu wpatrujących się w nią. Szybko wstała, otrzepała się i odwzajemniła spojrzenie. Przed nią stała schludna, jasnoruda lisica, jeszcze dla niej nie znana. Rudo-czarna, by odwrócić uwagę od swojego wyglądu lub żeby po prostu zapoznać się z nową samicą szybko rzuciła swoje wyuczone powitanie:
- Cześć, jestem Floxia, a ty?

Ech, na początku szło mi dość fajnie, ale potem coś mi odpykło… Wybacz, pisze pierwszy raz od niepamiętnych czasów w tym narratorze. Cana?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.