poniedziałek, 13 marca 2017

Od Floxi CD opowiadania Lori

- Będę czekać na ciebie przy tamtych skałkach - usłyszałam od rudej lisicy, która zdążyła już zniknąć za kamieniami. Myślę, że muszą się naprawdę dobrze nadawać do skakania i wspinania się po nich…
- Chcesz dołączyć do naszego stada, tak? - zapytała Chalize, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak, oczywiście!
- Nie mam nic przeciwko, ale musisz wybrać sobie stanowisko. Określa ono zadanie, które masz obowiązek robić dla naszej grupy. Widząc twoje energiczne zachowanie postawiłabym na zwiadowcę.
- Hmm… Myślę, że rzeczywiście będzie to idealna dla mnie posada, z radością ją przyjmuję - próbowałam utrzymać powagę - Coś jeszcze?
- Nie, to wszystko. Od teraz jesteś oficjalnym członkiem naszego stada - odpowiedziała samiczka, a ja, nie mogąc już ukrywać emocji radośnie podskoczyłam. Jeszcze szybko podziękowałam i pobiegłam do głazów, przecież Lori pewnie na mnie czekała! Rzeczywiście, kiedy dotarłam do celu, zobaczyłam ją wylegującą się na jednej z niższych skał. Na mój widok od razu zeskoczyła i zawołała:
- O, jesteś! Wyglądasz na pomysłową… Jak myślisz, co mogłybyśmy porobić?
- Jesteś głodna?
- Troochę… Mogłabym coś skubnąć. A o co chodzi?
- Czuję zapach, to kaczka! Jej mięso jest przepyszne, ale trudniej ją złapać - zaczęłam węszyć, a potem zbliżać się do zapachu. Zauważyłam jakieś ruchy w trawie. Nie umiem się dobrze skradać, więc zrobiłam to, co zwykle miewam robić – skoczyłam z zaskoczenia. Niestety, nie trafiłam, a ptak już uniósł się do góry, żeby swobodnie polecieć. Wtedy moja towarzyszka, o której obecności przez chwilę zapomniałam rzuciła się na zwierzę podobnym sposobem, co ja, z tą tylko różnicą, że mocno je chwyciła.
- Mam! - rzuciła, nie puszczając upolowanej zwierzyny. Szybko zbliżyła się do kamieni i zostawiła na jednym z nich mięso.
- Następnym razem nie rzucaj się na oślep - lisiczka uśmiechnęła się lekko. Za jej prośbą oderwałam kawałek, położyłam się na wygrzanej powierzchni głazu i zaczęłam rozkoszować się wybornie miękkim mięsem, jakie posiadają kaczki. Lorianna zrobiła to samo, więc korzystając z okazji spróbowałam pogadać bardziej luźno. Na początku szło nam trochę opornie, koniec końców okazało się, że nadajemy na całkiem podobnych falach. Okazało się, że mają tu naprawdę fajne tereny pełne zwierzyny, więc o zapewnienie pożywienia nie trzeba się martwić. Liska opowiedziała mi też o członkach tego stada.
- Robi się już ciemno… Wolałabym już wrócić do mojej nory - Lori wolała już skończyć rozmowę -zaprowadzę cię do norowiska, jest tam kilka wolnych jam.
Bez oporu za nią podążyłam, bo byłam już zresztą trochę zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Kiedy dotarłyśmy do miejsca, pokazała mi owe jamki. Wybrałam oczywiście tą, która według mnie była najprzytulniejsza. Pożegnałam nową przyjaciółkę i ułożyłam się do snu. Chwilę później odpłynęłam w owe objęcia morfeusza.
***
Poranne promienie słońca wpadały przez wejście do mojej jamki. I właśnie one obudziły mnie ze snu. Nie miałam im tego za złe, bo i tak wystarczająco się już wyspałam. Radośnie wybiegłam przez miejsce snu. Według moich przemyśleń najmądrzejszym posunięciem na nowo poznanych, a właściwie jeszcze nie poznanych terenach było pójście do czegoś bądź kogoś, co już się znało, a w tym przypadku była to Lori. Po chwili stałam już przed jej norą.
- Cześć, tu Flox, mogę wejść?

No no no, całkiem, całkiem mi się udało… Lori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.