- Za? - Ace zmarszczył brwi.
- No wiesz za co. - zamruczałam i oparłam pysk na jego łapach.
Lis uśmiechnął się i polizał mnie po uchu. Mruknęłam cicho i przewróciłam się na grzbiet, tym samym przytykając swój nos do jego.
- Co, mała? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Niic. - odparłam, przebiegając w powietrzu przednimi łapami. - Jak je nazwiemy?
Zaśmiał się, wtulając łeb w moje futro.
- Ruda, my nawet nie wiemy, czy jesteś w ciąży, a ty już o imieniu myślisz. - odpowiedział.
- No a jak jednak jestem? Przecież nie możemy wybierać imienia w ostatniej chwili! - oznajmiłam i zamknęłam oczy.
- No... To dla dziewczynki może być Elizabeth. - zastanowił się.
- Lizzie. - skróciłam. - Tak ładniej.
- A dla chłopaka... Hmm... - Wyraźnie nie miał pomysłu.
- Jeffrey. - wtrąciłam.
- O nie. - jęknął. - Jak ten pedał, którym jarają się nastolatki?
- Ale Jeffrey jest ładne. - mruknęłam.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.