Popatrzyłam mu głęboko w oczy, jednak mimo jego humoru nie było tam nuty fałszu.
- A ty...? - zamruczał, ocierając się o mój bok.
A ja nie byłam w stanie dać mu odpowiedzi. Nie wiedziałam, co konkretnie do niego czuję.
- A ja ciebie też. - odparłam, uśmiechając się szeroko. - Chyba.
Lis zaśmiał się.
- No to stoimy na tej samej karcie. - Uśmiechnął się.
- Najwidoczniej. - Lis miał tak figlarną minę, że aż trudno było się nie uśmiechnąć.
- To jak z nami w końcu jest, co? - zachichotałam.
- Tylko bogowie to wiedzą, a i nie wszyscy. - odparł wesoło.
- Chwila, chwila. - mruknęłam. - Ace, czy piłeś ostatnio coś podejrzanego?
Ace uśmiechnął się.
- Nie, Chalize. Powiedziałem słowa, które siedziały w moim kamiennym, nienaruszonym serduszku. Wydaje mi się, że to coś to miłość. - odpowiedział.
- W takim razie... - zaczęłam. - Ace, ja ciebie też kocham i chciałabym być twoją partnerką.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.