- Nie moja wina, że okres rozrodczy się zaczyna i mam parcie na szczeniaki, no. - obroniłam się i liznęłam go po nosie.
Ace zaśmiał się.
- Rozumiem, mała. Znaczy nie rozumiem, ale wiem, że coś takiego może istnieć. - odparł lis.
- No to co? - zapytałam.
Fulco zamknął oczy i zastanowił się.
- W porządku... - zaczął. - Potrzebujesz odpowiedniego partnera, a już po zajściu w ciążę ruchu, a pod koniec odpoczynku i w miarę humanitarnych warunków porodu.
Przekręciłam łeb ze zniecierpliwieniem. Lis zrobił rozbawioną minę i kontynuował:
- Musimy ci znaleźć kogoś, kto się tobą zajmie w trzech etapach. Po pierwsze, przy samej... no, robocie. Po drugie, w czasie porodu, bo ufam, że podczas ciąży potrafisz o siebie zadbać. Po trzecie, po porodzie, kiedy jeszcze nie będziesz mogła opuszczać gniazda.
- Dobrze. Masz jakichś kandydatów? - mruknęłam.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.