Wstałem od ekranu robiąc krok w tył.
- I co teraz zamierzasz? - zapytał starszy ode mnie lis
- Zamierzam wszystko naprawić. - wbiłem wzrok w ścianę.
- Ale wiesz, ona nie będzie czekać wiecznie..
- Spokojnie. Już raz uciekła, bo się pokłóciliśmy. Nic nowego. - palnąłem oczekując reakcji lisa
- Acee... - upomniał gniewnie.
- Żartuję. Just a kidding. Trzymaj za mnie kciuki, przyjacielu. - wybiegłem z jego jaskini.
- A te pieniądze? - zawołał.
- Są twoje! W podziękowaniu za to, co zrobiłeś!
- Ale co ja zrobiłem..? I jakie, do cholery, kciuki, Ace?! - usłyszałem jego pytający ton.
Pobiegłem do domu. Nie było jej tam. Przejżałem wszystkie pokoje i zatrzymałem się na jednym pustym. Oparłem się o framugę ogarniając wzrokiem całe pomieszczenie. Czekała mnie ciężka praca. Poleciałem do miasta ludzi i odwiedziłem przyjaciela. Lisa mieszkającego w domu z ludźmi. Nigdy go nie rozumiałem.. Nie dałbym tak siebie oswoić nigdy.
Podarował mi duży, jasny, różowy, pastelowy materiał. Błyszcząca kotara mieniąca się z każdym ruchem. Idealna.
Wróciłem do legowiska i rozciąłem materiał na dwie części przykrywając nim cały pusty pokój. Już zaczął nabierać barw. Bardzo przestronny i czysty. Od domowej, rudej maskotki otrzymałem też wiklinowy kosz, posłanie dla psa z prawdziwym materacem w środku. Lepszym od tego, który był na moim łóżku. Dostałem maskotki. Na półkach poukładałem pluszaki, książkę z ludzkim abecadłem i świece, aby rozjaśnić pokój. Do tego czyste, puszyste koce, a na brzegach, przy ścianach, najprawdziwsze łańcuchy ciepło świecących lampek. Nie zabrakło lustra i innych przydatnych rzeczy, jakk piękna, metalowa miska kupiona w zoologicznym, oraz obroża. Nie byle jaka. Śliczna, białoczerwona obroża wysadzana diamencikami. Schowałem ją w biurku. Nikt nie może jej widzieć. Budowa pokoju Lizzie zajęła mi cały dzień. Koniec końców, wieczorem zasnąłem jak dziecko. Obudziły mnie dopiero kroki lisicy.
- Hej, mała. - mruknąłem nie otwierając oczu.
- Gdzie mam spać? - rzuciła sucho.
- Obok mnie. Głupie pytanie. - uśmiechnąłem się lekko otwierając oczy i chwytając za jej ucho. Miękka słoma zamortyzowała upadek. Mruknąłem kładąc głowę na jej karku.
- Dobranoc, Chali. Jutro ci coś pokażę.
Chali?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.