- Niby czym? - zamruczałam, czując znajome ciepło. - Psy są głupie. Myślał, że jest szybszy.
Puściłam "martwiłem się" mimo uszu. Jakoś trudno mi było w to uwierzyć.
- Chyba nie rozumiesz. - zaczął. - Całkiem możliwe, że gdybyś nie go nie zajęła, straciłbym życie. Technicznie mówiąc, uratowałaś je.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - mruknęłam, nadal ściśnięta.
Ace się lekko uśmiechnął. To było niemalże wyczuwalne.
- A co z resztą...? - zapytałam nieśmiało. - A co, jak po nich wróci?
- Są dobrze zabezpieczeni. - oznajmił lis, bawiąc się moim uchem.
- W porządku. - Zaciągnęłam się jego zapachem. Był nawet kojący.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.