Kiedy ja ostatnio mogłam tak sama pospacerować? Jak to było dawno!
Leniwie przymrużyłam oczy i zaczęłam skakać po skałach nad rzeką. W
pewnej chwili poczułam uderzenie w głowę. Potknęłam się o wystający
kamień. Wpadłam do rzeki. Próbowałam się wynurzyć albo się czegoś złapać
ale to na nic. Z przerażeniem otworzyłam oczy. Nagle zauważyłam , że
ktoś wyciąga do mnie łapę. Jak najszybciej ją złapałam i wynurzyłam się z
wody. Przez chwilę nie mogłam oddychać i leżała nieruchomo na ziemi.
Kiedy otworzyłam oczy zauważyłam rudą lisicę.
-Witaj Sil . - usłyszałam głos lisicy.
-Witaj...? - odpowiedziałam pytająco.
Dopiero po chwili zauważyłam , że nade mną stoi Lorianna.
-Fajnie się pływało? - zapytała ze śmiechem.
-No... tam na dnie widziałam różne fajne różności.- odpowiedziałam.
Tak w sumie to traktuję Loriannę tak jak inne lisy. Niezbyt ufnie ale jednak.
-A może byśmy tak pochodziły po dnie?- zapytała.
Kiwnęłam głową i pobiegłyśmy po eliksiry. Lisica wypiła swój i wskoczyła
do wody co ja powtórzyłam. Na początek Lorianna ciągle wypływała na
powierzchnię ale wytłumaczyłam jej jak to robić. Po chwili
spacerowałyśmy po dnie. Normalnie przy tym rozmawiałyśmy. Eliksir miał
działać jeszcze przez pół godziny. Znalazłam jakiś otwór skalny.
Zawołałam Loriannę i zaczęłyśmy wchodzić przez otwór. Po chwili samica
się poślizgnęła i runęłyśmy w dół wraz z wodospadem. Kaskada wody
tryskała ze wszystkich stron.
- No proszę. Mój wodospad! - zawołała.
-Twój? - zdziwiła się lisica.
- Tak. Zdobyłam te tereny podczas walki.
Lorianna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.