-Cóż...-zacząłem-W sumie nic szczególnego. Mnie zainteresowały głównie zajęcia z Panią Frau. Ciekawie je prowadziła, ale Pan R też opowiadał Nam, o fajnych rzeczach... A czemu pytasz?
-Tak się tylko zastanawiałem... Wiesz, niedługo pewnie też będę musiał iść do szkoły, no i trochę...-Klemens zawahał się przez chwilę.
-Boisz się?
-Nie, znaczy się... Trochę...
-Spokojnie. Też się na początku bałem.-pocieszyłem liska.
-Serio?
-No jasne! Ale pójście do szkoły to nic strasznego, możesz mi wierzyć!
Szczeniak uśmiechnął się i podążył za mną. Niedługo potem dotarliśmy na polanę.
-Jeszcze daleka droga przed Nami...-westchnąłem.
-To co robimy?-Klemens popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
Nim zdążyłem odpowiedzieć na pytanie, za Naszymi plecami dało się słyszeć groźne warknięcie. Coś przemknęło wśród wysokich traw.
-Co to było?...-towarzysz nerwowo zastrzygł czarnymi uszkami.
Nagle zza trzciny wyłonił się ciemny, lisi pysk. Sądząc po zapachu, nie był to osobnik ze sfory.
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy?-przemówił samiec cichym, zachrypniętym głosem, mierząc Nas wzrokiem.
Od razu przeraziły mnie jego płomienne ślepia.
-Kim jesteś?-spytałem przerażony.
-Doprawdy mnie nie znacie? Że też nikt nie był łaskaw nawet o mnie wspomnieć! Jestem Mazikeen!-warknął groźnie lis.
Klemens?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.