środa, 14 czerwca 2017

Od Brooke'a C.D opowiadania Lori

Przejechałem wzrokiem po trzech puchatych, mokrych kulkach. Nie, przejechałem to zbyt zbagatelizowane wyrażenie - otoczyłem je wszystkie ojcowskim, pełnym miłości i troski spojrzeniem. Lori, która także leżała przede mną dokładnie wylizywała nasze pierwsze szczenię - właściwie nawet trudno było odróżnić, które to które! W pewnej chwili żachnąłem się, o czym ja myślę w takiej chwili? A jeśli jedno z nich nie będzie mogło oddychać, coś pójdzie nie tak?! Muszę pomóc partnerce! Ułożyłem się koło niej właśnie w takim celu i ostrożnie wziąłem jedną z kuleczek. Powoli zacząłem naśladować ruchy Lori, ona chyba miała taki odruch w naturze. Nie było łatwo, ale się udało - po długiej chwili szczeniak był zupełnie czysty. Lisica zajęła się już kolejnym, a ja przeniosłem pozostałe dwa na łóżko - było na tyle duże, by pomieścić nas wszystkich. Przykryłem je skrawkiem kołdry, żona umieściła tam jeszcze trzecie. Szczenięta od razu zmorzył sen, a potem nasze spojrzenia się spotkały. W jej kryło się wielkie zmęczenie, ale równie duża radość. Mnie też przepełniało szczęście, ale należało wspomnieć, że był środek nocy.
- Może też się jeszcze prześpimy? - zapytałem. Wysłała mi spojrzenie "z ust mi to wyjąłeś". Ułożyliśmy się na legowisku, wtuleni w siebie odpłynęliśmy do krainy Morfeusza.

Jakie to krótkie... lepsze niż nic xD Lori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.