- Dzięki. Może ja już lepiej sobie pójdę, zanim mnie pogryziesz. - mruknęłam i podniosłam się z ziemi.
- Niech ci będzie. Cierp. - wymamrotał Ace, trzymając mój ogon w swoich zębach. - Możesz czuć się ukarana i w ogóle.
- Super. - odparłam. - Jestem głodna.
- Powinnaś się wycofać na klęczkach, mała. - westchnął i wstał.
Przeciągnęłam się. Coś mi strzyknęło w nadgarstku. To pewnie rak albo inna dżuma. Wyciągnęłam przednie łapy przed siebie i ziewnęłam. Bolał mnie brzuch.
- Tylko nie wskakuj w ziemię. - ostrzegł mnie alfa.
- Bo? - Teraz coś strzyknęło w kręgosłupie. Chyba umieram.
- Bo cię zostawię na pastwę naszego mordercy i Ballady! - oświadczył.
Powolnym krokiem udałam się w stronę wyjścia.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.