wtorek, 27 grudnia 2016

Od Ace C.D. opowiadania Chalize

Po niecałych dwóch godzinach, praca była zrobiona. Wszystkie papiery leżały na idealnie prostej kupce, a ja popijałem alkohol.
Nie przypuszczałem, że jeszcze kiedykolwiek się tego napiję.. Ale pomagało. Pomagało zapomnieć.
Chalize przychodząc nie odezwała się ani słowem. Wieczorem zasnęła na sypialnianym łóżku. Ja poszedłem spać późno w nocy. O pierwszej godzinie owego dnia natchnęło mnie na czytanie książek. Zasnąłem na ziemi pod wejściem.
Nie wiedzieć czemu rano wstałem jak nowo narodzony. Ruda nadal spała.
- Co ja mam zrobić, mała..? Kocham Cię.. - westchnąłem. Gdyby nie spała, na pewno by usłyszała. - Ale jednocześnie tak cholernie się boję.  Nie o siebie. Boję się, że nie dam rady i będzie ci ze mną jeszcze gorzej.. - wypuściłem z płuc powietrze, gdy natchnęła mnie myśl.
Co tutaj robiła sakiewka z pieniędzmi, które zostawiłem Znachorowi..?
Dobrałem jeszcze drugą z tyloma monetami ile w pierwszej i poszedłem do niego, a wychodząc omiotłem wzrokiem dom i małą.
- Ace..? Nie spodziewałem się ciebie tutaj.. - mruknął przeciągając się.
- Nie wiem dlaczego sakiewka wróciła do mojego domu, ale masz tu jeszcze drugie sto.
- Ale po co aż tyle? - zmrużył oczy
- Doszedłem do wniosku, że ona jest warta każdych pieniędzy.. Możesz... Mógłbyś powiedzieć mi jak wygląda ciąża Chalize?
- No... więc liczy ona..
- Nie. - przerwałem. - Nie mów mi o tym. Powiedz jak się miewa i czy wszystko jest dobrze..
- Tak. Myślę, że urodzi się piękna i zdrowa lisiczka.
- Okay.. Czekaj CO?! - zerwałem się niemalże przebijając go wzrokiem.
- W miocie jest tylko jeden szczeniak. Ona. - potwierdził.
- O Shan.. - otworzyłem szerzej oczy - To znaczy, że...
- Że? - uniósł brew
- Że w jej brzuchu jest teraz mała Elizabeth.. - samoistnie się uśmiechnąłem.
- Robiłem jej badania starym aparatem do USG. Zdobyłem go jakiś czas temu.. Wszystko działa na akumulator i w ogóle, ale myślę, że będziesz chciał zobaczyć to co nagrałem. - na jego pysku pojawił się tajemniczy uśmiech. - Chcesz?
- Na litość boską, Znachor, jasne, że chcę! - zaśmiałem się.
Weszliśmy do środka. Na starym, kwadratowym, małym ekranie zaczęły pojawiać się czarno białe, niewidoczne rysy.
- Zobacz. To jest brzuch Chalize. A tu jest ten szczeniak.
- A, widzę. To duże takie, tak?
- Nie. To jest śledziona. - przekręcił oczyma i zaśmiał się. -Dziecko jest tutaj. - wskazał na coś niewyraźnego poniżej.
Zobaczyłem jej mały szkielet.
- Jest już tak duża? -  byłem wpatrzony w ekran jak w obrazek.
- Tak. A to, co tutaj się porusza, to jej serce. - uśmiechnął się. - gratulacje. Jesteś ojcem.
- JASNY GWINT! - krzyknąłem. - Ona jest piękna... - po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
Podszedłem bliżej i położyłem łapę na jej obrazie.
- Nie ważne co będzie się działo. Ja zrobię dla ciebie wszystko, Lizzie... - po chwilce ciszy dodałem - córeczko.

Chalize?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.