- Tak. - szepnęłam. - Bardzo.
Fulco się uśmiechnął i przytulił łeb do mojego brzucha. Cicho mruczał.
- Ruda... - zaczął. - Ale wiesz, że jak urodzisz naszą Lizzie, to nie będziesz mogła wychodzić z domu?
-Wiem. - odparłam spokojnie.
- No i tego się trzymajmy. Nie chcę, żeby Lizzie umarła. - mruknął.
- Wierzę ci. - Uśmiechnęłam się. - Ja również tego nie chcę.
- W porządku. Przynieść ci coś? - zapytał, zmieniając temat.
- Poproszę. - powiedziałam i zajęłam się przeczesywaniem sierści.
Po chwili Ace wrócił z zającem w pysku.
Fulco się uśmiechnął i przytulił łeb do mojego brzucha. Cicho mruczał.
- Ruda... - zaczął. - Ale wiesz, że jak urodzisz naszą Lizzie, to nie będziesz mogła wychodzić z domu?
-Wiem. - odparłam spokojnie.
- No i tego się trzymajmy. Nie chcę, żeby Lizzie umarła. - mruknął.
- Wierzę ci. - Uśmiechnęłam się. - Ja również tego nie chcę.
- W porządku. Przynieść ci coś? - zapytał, zmieniając temat.
- Poproszę. - powiedziałam i zajęłam się przeczesywaniem sierści.
Po chwili Ace wrócił z zającem w pysku.
***
- Ace? - zamruczałam, przywracając się na plecy. - A gdzie ona będzie mieszkać? Z tobą, czy ze mną? Wiesz, po tym okresie jak już będzie w stanie samodzielnie chodzić.
Ace? Wybacz, że dopiero teraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.