Mój oddech stopniowo się uspokajał. Jeżeli nie wzięli psów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nas nie zauważą. W końcu ludzie są głupi... prawda?
- Lepiej. - szepnęłam, kurczowo ściskając lisa łapami. Nie obchodziło mnie to, że mógł czuć się niekomfortowo.
- No już dobrze, uspokój się. - mruknął cicho, ale nie odsunął się. - Nie znajdą nas. Bez psów pozostał im tylko wzrok, a czasem potrafią przeoczyć nawet najbardziej oczywiste kryjówki.
Przycisnęłam łeb do jego puchatej piersi i zamknęłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu, Ace oparł swój na moim karku.
- Zaraz sobie pójdą. - uspokajał mnie.
- Chyba ci wierzę. - wymamrotałam słabo.
- Ale ty jesteś nerwowa. - No proszę, dawny Ace powrócił.
- Może. - odparłam i wtuliłam się w niego bardziej. - Po prostu nie chcę skończyć jako kurtka czy breloczek, nie wiem, jak ty.
Lis zaśmiał się cicho i objął mnie łapą. Zapewne myślał, że nie zauważę.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.