niedziela, 18 grudnia 2016

Od Chalize cd opowiadania Ace

- Miałam koszmar. - odparłam. - Bardzo zły sen.
Ace tracił łapą martwego ptaka.
- Może opowiedz. - zaproponował. -  Czasami, jak komuś opowiesz koszmar, już nie jest taki straszny.
- Nie wiem, czy chcesz go słuchać. - mruknęłam opierając głowę na posłaniu.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty niż donoszenie ci jedzenia i pilnowanie, czy nie umierasz.
- Od przetrąconej łapy jeszcze nikt nie umarł. - stwierdziłam, patrząc na niego ponuro.
- Bogowie są dowcipni. - oznajmił lis. - To jak?
- W porządku, opowiem ci. - zgodziłam się. - Ale mogę nie być po tym zbyt wesoła.
- Lepsze to niż nic. - Wzruszył ramionami.
- W porządku. - zaczęłam, zamykając oczy. - Jak wiesz, urodziłam się w hodowli. Ale nie takiej, gdzie jako szczenię trafiasz do ludzi, a oni się tobą zajmują. To była hodowla tylko dla futra. Bo po co polować, skoro można zagonić bezbronne zwierzę w kąt klatki i dobić tępym narzędziem? Właśnie. Urodziłam się, gdy moja matka była już w miarę słusznym rozmiarze, tak samo ojciec. Jego zabrali wcześniej, był większy. Matki już nie zabrali... Przeczuwała śmierć, ale nie nadeszła ona z rąk ludzi. Ona przyszła z nieba. Piorun trafił w dach. Zapalił się. Matkę pożarły płomienie, nie była w stanie się podnieść, ani tym bardziej uciec. Wiesz już czemu boję się burzy... Śnił mi się dzień, w którym zabrakło ojca. - dokończyłam i podniosłam łeb.

Ace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.