Westchnąłem patrząc na kulącą się lisicę.
Przez chwilę zastanawiałem się czy uruchomić trochę serca i współczucia, czy nie. Ta druga opcja była prostsza.
- Chalize..? - odezwałem się w końcu.
- Tak? - usłyszałem po chwili.
- Podejdź na chwilę. - poleciłem opierając się o ramę leża wyścielonego słomą.
Ruda podeszła.
- Bliżej. - przekręciłem oczyma.
Wykonała mały, nieznaczny ruch w moją stronę.
- Na litość Boską, Chalize, czy możesz tutaj podejść?! - zaśmiałem się podnosząc głos.
Gdy miałem ją na wyciągnięcie łapy, chwyciłem zębami jej ucho i delikatnie pociągnąłem do siebie, tak, że upadła na miękkie leże obok mnie.
- Ale..
- Milcz, albo się rozmyślę. - mruknąłem kładąc łapę na jej klatce piersiowej i opierając łeb na jej łopatce, a jednocześnie delikatnie się uśmiechając.
Śmierdziała mokrym futrem i była brudna od sierści oraz cała zimna... idealnie.
Chalize? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.