Wtuliłam w niego łeb. Prawda, łapa bolała trochę mniej, a przynajmniej była na swoim miejscu. Myślę, że jeszcze jakiś tydzień i będzie ok.
- No już. - mruknął cicho, kołysząc mnie lekko.
- Dzięki. Przynajmniej będzie prosto. - odparłam.
- Będziesz na chorobowym jeszcze trochę i będzie dobrze. - Lis oparł głowę na moim karku.
- Mam nadzieję. Nie chcę zostać kaleką. - oznajmiłam i powoli się uspokoiłam. Już nie bolało.
Mam nadzieję, że mojego krzyku nikt nie usłyszał.
- Ace?! - usłyszeliśmy krzyk Willa. - Wszystko dobrze?
- No i masz... - jęknął.- Jak zwykle w porę.
Westchnęłam boleśnie. Jak zwykle. Znowu to musi baaardzo dziwnie wyglądać.
- To nie ja krzyczałem! - odkrzyknął mu.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.