sobota, 1 kwietnia 2017

Od Nabirie do Floxii

Przywarowałem na trawie, obserwując zająca siedzącego kilka metrów dalej. Tak bardzo chciałbym nauczyć się polować. W końcu mam już cztery miesiące, a w tym wieku powinienem rozpocząć naukę. Ciekawe kiedy moja mama nauczyła się polować? No i kto ją tego nauczył?
Po chwili ze stanu zamyślenia, wyrwał mnie fakt, iż szarak zaczął powoli się przemieszczać, toteż ruszyłem jego tropem. Powoli, bezszelestnie zakradałem się coraz bliżej. Już prawie go złapałem, aż tu nagle... Zza wysokiej trawy, wyłonił się czarno-rudy, smukły, lisi pysk. Zaskoczony odskoczyłem w bok. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się że spotkam tu kogoś z Naszej sfory.
-Dzień dobry...-lisica promiennie się uśmiechnęła-Jesteś z Naszego stada?
-Tak...
-Co tu robisz sam? Gdzie Twoi rodzice?
-Ja mam tylko mamę...-odparłem nieco spłoszony-Jestem Nabirie...
 -Mam na imię Floxia... A gdzie Twoja mama?
-Została w domu z resztą rodzeństwa, a ja poszedłem na polowanie.
-Na polowanie?-spytała lisica nieco zaskoczona-Nie jesteś na to za młody?
Floxia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.