czwartek, 1 grudnia 2016

Od Ace do Chalize

Mijał tydzień od kiedy zdecydowałem się założyć stado lisów na moim terenie. Pomógł mi w tym Willow idący obok mnie. 
- A tak szczerze, to będziesz przyjmował wszystkie lisy jakie będą chciały dołączyć? 
- Zobaczymy. Zależy czy mi się spodobają. - zaśmiałem się gwizdając. Na wesołą nutę.
- No a Znachor..? Nox..? Ich przyjąłeś. 
- Znaczor się przyda, a Nox, to spoko lis. Nic do niego nie mam. - uniosłem jedną brew. 
- A co robimy z Mazikeenem? 
- Właśnie do niego idziemy. Sprawdzimy co u niego i zadecydujemy co z nim zrobić. 
- Niczego się nie boisz.. Przecież on jest niebezpieczny..
- Żartujesz? Jest cwany. Jak to lis. 
- Jak to ty. 
- Ta. Dokładnie. 
- Jeszcze Cię po prostu nie zna i nie wie, że jesteś tutaj największym kłamcą i lichwiarzem. 
- Już się nie podlizuj, Will.  - parsknąłem śmiechem. 
- No co..
- Ej, Cicho. - przystanąłem i rozkazałem. 
- Nie, ale na prawdę ja... 
- Możesz być cicho?! - warknąłem 
Zamilkł. Zacząłem węszyć. W powietrzu wyczułem lisa, a raczej lisicę. Zapach, z każdym krokiem w kierunku pobliskich krzaków stawał się silniejszy. 
- Zaczekaj Foxiu. - szepnąłem w kierunku lisa polarnego i odchyliłem liście. W zaroślach spała skulona w kłębek ruda postać. 
- Ładna.- stwierdziłem w kierunku towarzysza. 
- Budzimy ją?
- No co ty... Żartujesz? Jest na terenach naszego stada. Oczywiście, że tak. 
Położyłem czarną łapę na jej barkach. 
- Hej, Śpiąca Królewno. 
Obudziła się szeroko otwierając oczy i natychmiast wstając. 

Chalize? 

2 komentarze:

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.