niedziela, 18 grudnia 2016

Od Ace C.D. opowiadania Chalize

- Wiem. Ja też jestem najlepszy. - przewróciłem oczyma.
- Najskromniejszy itp. - zaakcentowała mocno I T P.
- Dokładnie.
- ACE! - usłyszeliśmy w pewnym momencie wołanie Willow.
- Tutaj! - naprowadziłem go głosem.
Zajrzał do jaskini robiąc z lekka krzywą, zdziwioną minę.
- Tak? - wstałem przeciągając się.
- Przywódco, mamy nowe lisy na naszym terytorium. Musisz zadecydować, czy mogą zostać.
- Już idę. Gdzie są?
- Przed norą..
- Wybacz, ruda. Obowiązki. - ziewnąłem wychodząc.
- Alfo.. To są: Freya - wskazał na rudą lisicę. Niczego sobie. Jedź dalej. - Alegoria, - czarna lisica miała różne tęczówki i ogólnie była CZARNA. Mam dość czarnych lisów na ten moment... - No i Harpagon. - wskazał na... kolejnego czarnego. Świetnie.
Rozszyfrowałem ich od razu. Lis miał mocne szczęki, ale łagodne usposobienie, Alegoria długie łapy. Szybka, ale kolejny baranek, ruda... flirciara. Puściłem jej delikatnie oczko i zwróciłem się do wszystkich.
- Chciałbym was widzieć za godzinę u mnie, przy legowisku alf, a teraz Willow oprowadzi was po terytoriach i opowie co i jak. Nawet się nie odezwał. Przyzwyczaił się do bycia moim giermkiem.
- A dlaczego nie Ty? - odezwała się Frei.
- Mam ważne sprawy. - oznajmiłem i wtedy ze środka wykulała się Chalize.
Jak na zawołanie. Nie mogła zaleźć sobie innej okazji do wyjścia z nory? Bo chcąc nie chcąc wyglądało to tak: Muszę się czymś zająć. A raczej kimś. Muszę się zająć lisicą, która właśnie wyszła z tej nory. Porażka.

Chalize?xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.