-No trudno. - westchnęłam, kierując się powoli w kierunku wyjścia. Po pokonaniu kilku metrów odwróciłam się za siebie, chciałam sprawdzić, czy R. podąża za mną. W ciemnościach wypatrywałam sylwetki lisa, lecz niczego nie widziałam. Nawet odbicia jego oczu.
-R.?- powiedziałam niepewnie, rozglądając się nerwowo.
Nikt nie odpowiedział, zaczęłam powtarzać wołania, z każdą sekundą nerwy rosły, bałam się o lisa, choć raczej by sobie poradził w razie kłopotów. Natychmiast się zawróciłam i ostrożnie stąpałam do przodu, uważnie nasłuchując i mrużyć oczy. Widziałam, że muszę być uważna.
Zauważyłam, że tunel wcale nie jest zawalony. R. kłamał, co go do tego nakłoniło? Nim zdążyłam wpaść na jakiś pomysł gwałtownie odskoczyłam do tyłu, a wszystko przez to, że moim oczom ukazały się szczątki jakiegoś lisa. Przerażona zaczęłam się rozglądać i nawoływać lisa, choć już nieco ciszej niż przedtem. Poszłam do przodu, choć trochę się bałam. Kilka metrów dalej leżał R., ledwo się podniósł. Nie krwawił, choć miał małą ranę na łapie. Był wyraźnie oszołomiony.
-Co się stało? - powiedziałam spanikowana, po czym zaczęłam trzymać mojego towarzysza i szybkim krokiem zmierzać do wyjścia.
czwartek, 16 lutego 2017
Od Alegorii cd opowiadania R.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.