Z samego ranka postanowiłam wybrać się w jakieś odległe miejsce, rozpierała mnie chęć na śpiewanie. Tak, wiem że dziwnie to brzmi. Lecz taka jest prawda, czasami mam na to taką chęć że nie mogę się od tak opanować. Śmieszne-wydaje się to również hehszkowe, ponieważ nie każdemu zdarza się mieć takie nagłe chęci do robienia czegokolwiek. Dobra, widzę że się zataczam. Zaczęłam szukać jakiegoś miejsca w którym żaden członek nie mógłby mnie znaleźć. Przyznam iż nie było to łatwe, wszędzie czułam zapach jakiegoś lisa. Westchnęłam zrezygnowana, kładąc się pod drzewem. Nagle zauważyłam oświetloną część lasu, nikogo nie było w pobliżu. Podbiegłam tam i usiadłam sobie na kamień. Rozejrzałam się bacznie, wiedząc że to nie przelewki. Nie lubiłam jak ktoś słyszał kiedy śpiewam, wstydziłam się, sądziłam że nie robię tego dobrze. Wzięłam wdech czując rozpierającą mnie radość.
-This is what you came for, lightning strikes every time she moves, and everybody's watching her, but she's looking at you, oh, oh!
Tak, pojmuje że właśnie wszyscy jesteście zdziwieni. Jednak kocham ten język i potrafię się nim posługiwać. To czemu by nie tworzyć w tym języku piosenek, moim zdaniem mój głos wtedy brzmi ładniej. Choć mam niską dość samoocenę, wolę swój głos w wersji Angielskiej. Nagle poczułam dziwny zapach, taki nieznajomy. Zrobiłam wielkie oczy i obróciłam się. Słyszał, widział mnie...nieznajomy. Mruknęłam pod nosem, by mnie nie słyszał. Było mi tak głupio, może nie widać było, ale spaliłam raka. Ehh...nienawidzę takich sytuacji. Szybko pozyskałam informacje o jego danych, czyli to nowy który musi dostać się do Alf. Hmm, niedawno to ja musiałam prosić kogoś o takie rzeczy jak zaprowadzenie mnie do przywódców. Nie wiedziałam jaki jest, przyjazny czy raczej wredny z charakteru. Nie odstępowałam go na krok, patrzył na mnie...a ja na niego. Czasami miałam dość, jednak musiałam doprowadzić go do celu. Legowisko Alf było niedaleko, weszłam tam sama i opowiedziałam im o nowo poznamy lisie.
-Zostajesz przyjęty.
Te słowa po jakimś czasie usłyszał Drem, jak i moja osoba. Cieszyłam się jego szczęściem, jednak wiedziałam co nastąpi za jakiś czas:
-Ayumi, czy mogłabyś oprowadzić nowego członka po ternach?
Skinęłam głową, nie lubiłam odmawiać pomocy.
-Jednak...za jakiś czas mam zmianę. Jestem szpiegiem..
Wyszeptałam, chcąc by on to słyszał. Jednak uświadamiałam to również sobie. Jeśli chodzi o moje stanowisko-zawsze chciałam być szpiegiem, od urodzenia. Więc marzenia się spełniają...Ta ranga była wręcz stworzona dla mojej osoby. Dream spoglądał na mnie ciągle, machnęłam kitką przed jego oczyma, po czym zaśmiałam się.
(Dreamcatcher?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.