Właściwie... gdzie ja właściwie byłam? Było tu ciemno i wilgotno, a moje futro było całe w ziemi. Uhh... Gwałtownie poderwałam się z ziemi, dzięki czemu odkryłam, że nie jestem do niczego przywiązana. To dobrze. Teraz muszę się stąd jakoś wydostać. Jest tu jakieś wyjście? Nic nie widać. Nic, absolutnie nic. To tak, jakbym chodziła z zamkniętymi oczami. Pamiętam, że kiedyś młode lisy bawiły się w ciuciubabkę, czyli chodzenie z zamkniętymi oczami. Nigdy nie widziałam w tym zabawy... Jak się poruszać, nic nie widząc? Hmm... Kiedyś mówiono mi, że wystarczy przyłożyć łapę do ściany, a potem poruszać się tak, aby cały czas dotykać ściany, w lewo. Może zadziała, kto wie? Sic... Tylko teraz znaleźć ścianę.
Powoli, krok po kroku, przesuwałam się w bok, aż w końcu mój bok dotknął zimnej ściany, również z wilgotnej ziemi. Miałam jakiś wybór? Niepewnie, bo niepewnie, ale zaczęłam przesuwać się do przodu, wzdłuż ściany. Nie było to zbyt łatwe - bardzo trudno było zaufać tylko dotykowi. Obiecuję sobie - gdy tylko powrócę do domu, nauczę się korzystać z innych zmysłów. Moje postanowienie.
Z czasem ciemność zaczęła ustępować; zaczęłam dostrzegać jasne wyjście. Niestety, stamtąd dobiegała rozmowa dwóch osób. Musiałam się gdzieś schować...
Wnęka w ścianie była dobrym pomysłem - na tyle blisko, by wszystko słyszeć, ale jednocześnie byłam tam niedostrzegalna. Musiałam się czołgać.
***
Wcisnęłam się w zimną ziemię, a następnie nadstawiłam uszu, aby usłyszeć każde ich słowo. Nie widzieli mnie.
- W końcu to córka Tesuri... - mruknął jeden z nich, nazwijmy go Jeden. - Nie wiem, czy jeśli to zrobimy, nie ściągniemy na siebie gniewu bogów..
- Przecież nie zamierzamy jej mordować. - zaśmiał się drugi.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.