czwartek, 23 marca 2017

Od Pelikara CD opowiadania Silette

Krążyliśmy spokojnie po norce lisicy, trudno było to nazwać prawdziwym tańcem, ale sprawiało to nam świetną zabawę, pewnie szczególnie dlatego, że wreszcie moja umiejętność ( której uczyłem się przez całe moje życie) wreszcie się przydała - chodzenie na tylnych łapach ( na przednich umiem jedynie utrzymać się przez dziesięć sekund).
- Sil, a znasz fokstrota? - zapytałem się przypominając sobie stare czasy. Silette przez chwilkę wytężała pamięć.
- Chodzi ci o taniec? W cyrkach chyba nie uczą tańczyć?
- Żyłem w nietypowym cyrku, kiedyś dokładniej to wytłumaczę, ale na razie powiem, że z tysiąc razy rozgrywałem na arenie pewną scenkę związaną z fokstrotem.
- Umiesz to tańczyć? - lisica spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
Uśmiechnąłem się tajemniczo i zacząłem przełączać radio w poszukiwaniu odpowiedniej muzyki. Nie znalazłem tej o którą mi chodziło, ale i tak udało mi się znaleźć jakiś à la Quickstep.
- Na razie starczy. - mruknąłem zadowolony.
Sil spojrzała się na mnie ze zdziwieniem, a ja zacząłem tłumaczyć o co chodzi w tańcu.
- A więc: fokstrot to amerykański taniec towarzyski o szybkim tempie. - ciągnąłem. - Często mówi się o nim jako jeden z najtrudniejszych tańców i nazywany jest "najtrudniejszym spacerem świata". Można wyróżnić Slow - Fox i Quickstep ( który umiem). Rozumiesz?
Lisica przytaknęła głową i zacząłem pokazywać jej podstawowe kroki. Było to dosyć trudne, ale jak już mówiłem w cyrku scenka z fokstrotem w wykonaniu lisa była największą atrakcją. Nawet dziś kiedy już jestem zwierzęciem żyjącym na wolności przypominam sobie trud nauki tańca, jeśli pamięć mnie nie myli to uczyłem się tego przez 2 i pół roku!
Scenka polegała zwykle ( ponieważ czasami były jakieś zmiany lub dodatki) na tym, że najpierw na arenę wchodzi zastęp ludzkich tancerzy wykonujących taniec o którym jest mowa, ale w pewnym momencie na scenie pojawia się srebrny lis ( czyli ja) i moja znajoma ( żadne uczucie nas nie łączyło) - suczka rasy foksterier ( komiczne). Po chwili stajemy na tylnych łapach i opieramy łapy na sobie, zanim publiczność otrząsa się ze zdumienia zaczynamy robić ruchy rodem z omawianego fokstrota. W całym przedstawieniu jest jeszcze wiele rzeczy do omówienia, ale to już kiedy indziej. Po pewnym czasie razem z tamtą suczką zaczęliśmy dochodzić do wprawy i taniec zaczął już wyglądać jakby naprawdę tańczyli go ludzie ( oprócz ruchów niemożliwych do zrobienia przez zwierzęta).
***
Silette nie poddawała się i zamęczała mnie prośbami o dalszą naukę i dopiero po kilku godzinach udało mi się namówić ją by odpoczęła. Wyszliśmy napić się z pobliskiego strumyka.
- Milo?
- Tak? - spojrzałem się głęboko w oczy Sil i poczułem, że to co czuję do niej do w stu procentach uczucie...
- A jakie tańce jeszcze potrafisz?
Zamyśliłem się przez chwilę przypominając sobie swoje stare dzieje.
- Najlepiej umiem tańczyć fokstrota, ale znam podstawy passo doble ( oczywiście na możliwości lisa) i czegoś tak jeszcze... Spojrzałem się na Sil w oczekiwaniu na reakcję.
Sil?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.