wtorek, 21 marca 2017

Od Lori CD opowiadania Floxi

Leżałam otępiała na zimnej podłodze klatki, chyba pierwszy raz byłam w tak ciasnej klatce... zawsze byłam na wolności... by skończyć tutaj? Nie to niemożliwe... a jednak, wszystko wskazywało, że miałam jedynie dwa dni życia. Mimowolnie spojrzałam na swoich 'towarzyszów' niedoli - setki lisów pogodzonych ze swym losem. Tylko gdzie jest Flox? Nie widziałam jej od czasu gdy nas tu wiedziono... A co jeśli... Nawet nie chcę o tym myśleć. Zawrzała we mnie nienaturalna złość. Zaatakowałam kraty, próbując wygryźć się na wolność - mimo iż wiedziałam, że to praktycznie niemożliwe. Kilka lisów podniosło głowy z płomykiem nadziei w oczach. Nagle w głębi korytarza rozległo się ciche wołanie:
- Lorianno, Lorii…. To ja, Flox!
- Tutaj jestem! - odpowiedziałam, a po chwili przed drzwiami klatki stała znana mi lisica.
Wszystkie lisy zaczęły przyglądać się Flox, a jeden czy dwa szepnęły "Ratunku!".
- Wiesz jak się stąd wydostać? - zapytałam.
- No... Trochę?
- To jest pytanie? - lekko się zaniepokoiłam.
Flox już otworzyła pyszczek by mi odpowiedzieć, ale jakiś lisek z pobliskiej klatki nam przerwał:
- W tamtej skrzynce są wytrychy! - i wskazał w głąb korytarza.
Flox pobiegła w tamtą stronę by po chwili przynieść kilka dziwnie wyglądających à la narzędzi.
- I co z tym zrobić? - lisica podniosła jedno z nich.
- Przecież to jest łom!
- To źle?
- Wręcz przeciwnie, to coś może powadzić drzwiczki klatki i uwolnić... nas.
Zdałam sobie sprawę, że jeśli Flox uwolni mnie to trzeba będzie uwolnić również całą resztę.Lis o nieznanym nam imieniu powiedział dokładnie jak używać tego całego łomu, więc lisica włożyła go (łom) w szparę pomiędzy drzwiczkami, a ścianą i... coś szczęknęło i byłam wolna. Od razu jak tylko wyszłam wszystkie lisy zaczęły prosić o uratowanie ich.
- Ich jest za dużo... - szepnęła Flox.
- Ale nie możemy ich też tu zostawić... - dodała po chwili.
- Mam pomysł! - powiedziałam.
- Jaki?
- Zwalczymy ogień ogniem!
- Ogień chyba nie pozwoli nam otworzyć setek klatek, a do tego jest niebezpieczny...
- Nie o to mi chodziło...
- To o co?
- Wiesz... na świecie są dwa rodzaje ludzi: ci którzy robią lisom krzywdę i ci dobrzy którzy nam pomogą. - starałam się jakoś to wytłumaczyć, ale Flox spojrzała się na mnie wzrokiem 'zły pomysł'.
- Kiedyś ( co jest dłuższą historią) udało mi się dowiedzieć, że łapanie lisów dla futra przez ludzi jest karane i może jakoś udało by nam się jakoś przywołać kogoś kto... - zaczął mi się plątać język.
- I co o tym sądzisz? - dodałam.

Flox?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.