piątek, 14 lipca 2017

Od Pelikara CD opowiadania Lizzie

Po ostatnim czasie ostatnią rzeczą na którą miałbym ochotę było oglądanie przyszłości, Szkoda, że na dodatek te wszystkie przekazy są tak niejasne, że można je zrozumieć zupełnie na opak! Ech, szkoda słów... W sumie to im szybciej to mnie tym lepiej, no dobra teraz moja kolej...
Ciemność, a w niej niewyraźne obrazy. Jakieś tajemnicze postacie? Tak, widać ich świecące się w mroku oczy. No, całkiem przyjemnie. Wydawało mi się, że szepcą coś do siebie, brać to za zły omen? Nad moją głową coś błysnęło, srebrny Księżyc otoczony wolno snującą się mgiełką. On patrzy, on nas widzi. W powietrzu obok mnie zmaterializowały się dwie lisopodobne postacie, wyglądały jakby były z dymu, naszpikowały mnie swoim spojrzeniem i nieśpiesznie podniosły głowy. Przede mną pojawiły się się jakieś złote schody, dziwne. Coś kazało mi nimi wejść, co zrobiłem bez ociągania. W tym samym momencie w powietrzu rozległo się jakieś dziwne nucenie.
Kto obietnic nie wypełnia,
Jest jak łąka chwastów pełna.
A gdy się rozplenią chwasty,
Jest jak łąka w śnieżnej zaspie..
Zaciekawiony prułem dalej, a nucenie się nasilało z każdym moim krokiem. Nie mogłem jednak przestać. Byłem wciągnięty, musiałem.
A gdy przejdą śnieżne burze,
Jest jak ptak, co siadł na murze.
A gdy ptak się z muru zerwie,
Jest jak jastrząb hen, na niebie...
Przez myśl przeszło mi pytanie "Jakiej obietnicy nie wypełniłem?", ale wnet przypomniało mi się. Z kamiennym wyrazem na pysku ruszyłem dalej. Musiałem przetrwać, nie mogłem się załamać!
A gdy niebo ryknie grzmotem,
Jest jak lew, co siadł pod płotem.
A gdy płot się ugnie z trzaskiem,
Jest jak bat, co grzbiet twój chlaszcze...
Stopień po stopniu, stopień po stopniu. Czy to ma koniec, czy jest w tym jakiś cel? 
A gdy grzbiet ci z bólu ścierpnie,
Jest jak nuż wrażony w serce.
A gdy w sercu krwi nie stanie,
Toś już zimny trup, mój panie!
Zobaczyłem jak schody powoli się rozpadają, nie mogłem zawrócić! Rzuciłem się w górę, czułem, że zaraz zobaczę cel. Czując drżenie i skakałem po kruszejących stopniach. Nagle musiałem zmrużyć oczy, przede mną stała jakaś świecąca złotym blaskiem brama! Skupiłem wszystkie swoje siły by do niej dotrzeć, ale kiedy dzielił mnie ostatni skok schody zapadły się. W ostatniej chwil puściłem się w tamtą stronę...
Otworzyłem gwałtownie oczy, udało mi się? Spojrzałem na stojące obok lisy, czy one też mogły mieć podobne wizje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.