Objęłam ostrożnie Lizzie i wyciągnęłam łeb, aby zobaczyć kto idzie. Sądząc po głosie, zapewne Harpagon.
- Chali! - wydarł się Ace. - Spróbuj nie zaatakować Harpagona, dobrze?
- W porządku. - mruknęłam bardziej do siebie, niż do Fulco.
Kilka chwil potem w wejściu ukazał się Harpagon, a za nim alfa.
- Witaj, Chalize. - przywitał się uprzejmie, po czym zapytał: - Czy mogę ją zobaczyć? Jak ma na imię?
- Tak. - odparłam. - Lizzie.
- Ładne imię. - Lis uśmiechnął się i podszedł bliżej, a ja odsłoniłam małą.
Harpagon delikatnie podniósł szczeniaka i dokładnie się jej przyjrzał, a następnie wręczył ją Fulco.
- Potrzymaj przez chwilkę. - poprosił. Sam zaczął wyciągać jakieś dziwne rzeczy ze swojej torby. - No, możesz już oddać.
Na ziemi stanął jakiś metalowy przedmiot. Jak się dokładniej przyjrzeć, była to starodawna waga. Lis położył na niej czysty ręcznik i popatrzył na licznik.
- Ace, zapamiętaj to. - rozkazał. - 450 gramów.
- I co ja mam z tym zrobić? - spytał, ale nie protestował.
- Będziesz to odejmował od wagi Lizzie, żebyśmy mogli zobaczyć, ile waży. - odpowiedział. - A ręcznik jest po to, żeby było jej w miarę ciepło.
Ace? :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.