wtorek, 17 stycznia 2017

Od Ace C.D. opowiadania Chalize

- Stop. Nie chcę słyszeć o żadnym wpół strawionym żarciu. - przerwałem. - Zrobiłeś już wszystko co do ciebie należało? - zapytałem nieco nerwowo.
- Tak. Już wszystko zrobione. - uśmiechnął się
- Więc odprowadzę cię do drzwi. - niemalże warknąłem patrząc jak wkłada wszystkie swoje rzeczy do torby. Nie chciałem wierzyć, że zostało mi tak mało czasu.. Sun, Moo, Shu, Shan, i wszystko co najświętsze... CO JA MAM ZROBIĆ.
Medyk spakował się i z torbą w pysku czekał na mój ruch.
- Chodź. - uciąłem podchodząc do holu i otwierając mu drzwi.
- A co, jakieś plany? - mruknął unosząc z uśmiechem brew.
- Tak. Nie. Nie wiem. Może. Do widzenia. - zatrzasnąłem drewniane wejście kierując się do biura. Usiadłem przy drewnianym blacie i szperając w szufladzie wyciągnąłem biało-czerwoną obrożę z delikatnymi diamencikami jaką kupiłem razem z rzeczami do pokoju mojego dziecka. Od spodu była zamszowa, delikatna i cienka, pasująca kolorystycznie do rudej, lisiej sierści, ale jednocześnie niezbyt widoczna. Zatapiała się w długiej sierści. Położyłem łeb na biurku patrząc na małe cudeńko.
- Co ja mam zrobić, co ja mam zrobiiić... - mruczałem pod nosem niecierpliwie machając ogonem.
Chwyciłem ją do pyska kierując się w stronę salonu, ale natychmiast awróciłem chowając ją nerwowo do szuflady.
Jeszcze nie.

Chazli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.