- Uhh... - jęknęłam. - Po prostu... Nie czuję się zbyt dobrze.
- To zauważyłem. - Uniósł brew.
- Przepraszam. - Zaczerwieniłam się mocno i spuściłam głowę.
- Nic się nie stało. - odparł. - To się zdarza blisko porodu.
- Ta. - mruknęłam, trzymając się za brzuch. Wydawało mi się to nierealne, żeby niedługo miała być nas trójka. Ace, ja i nasza malutka Lizzie. Uśmiechnęłam się.
- Już dobrze? - zapytał z... troską? Przynajmniej ja tak to zinterpretowałam.
- Tak, dobrze. - odpowiedziałam. - Już dobrze.
- No. - mruknął zadowolony. - Ładnie ci w tym kwiatku.
Już chciałam otworzyć pysk, żeby mu odpowiedzieć, ale poczułam okropny ból w okolicach słabizny, który powalił mnie na ziemię.
- Chali? - zawołał rudzielec, w kilka sekund znajdując się tuż przy mnie.
Zacisnęłam powieki z bólu, kuląc się na ziemi i przekładając do brzucha swoją łapę. Szarpnięcia były coraz mocniejsze.
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.