- Ace! - wesoło zawołałam przy wejściu do jego biura. Lis nerwowo podskoczył i wepchnął coś do szuflady. W geście przeprosin położyłam po sobie uszy. - Ace?
- Tak? - prawie warknął, co spowodowało że skuliłam się i wcisnęłam ogon między nogi. Nie lubię, kiedy on się denerwuje. - Czegoś chcesz?
- Nie. - odparłam. - Przyszłam porozmawiać. Powiedziałeś, że będziemy się poznawali...
- Przy kolacji. - mruknął i spojrzał na zegar. - To nie jest ta pora.
- Tak? - prawie warknął, co spowodowało że skuliłam się i wcisnęłam ogon między nogi. Nie lubię, kiedy on się denerwuje. - Czegoś chcesz?
- Nie. - odparłam. - Przyszłam porozmawiać. Powiedziałeś, że będziemy się poznawali...
- Przy kolacji. - mruknął i spojrzał na zegar. - To nie jest ta pora.
- Dzisiaj nie masz pracy. - burknęłam. Ace jak zwykle się wykręcał.
- Chali. - zaczął łagodnie, a po każdym słowie jego ton robił się coraz ostrzejszy. - Jeśli myślisz, że jak zrobiłem Ci dziecko, do będę z tobą siedział dwadzieścia cztery na siedem to się grubo mylisz. To, że w ogóle się wami zajmuje jest jedynie moją dobrą wolą. A teraz, gdybyś mogła dać mi spokój, to byłbym wdzięczny.
Skuliłam uszy i pożałowałam, że w ogóle poruszyłam temat. No nic. Musiał być zestresowany. Z tego co wiem, to Ace już kilka razy pokazał, że potrafi być miły i czuły. Może lepiej nie będę mu przeszkadzała...
- Lizuś! - zawołałam, wchodząc do pokoju naszej córki. - Co tam u ciebie, malutka?
Wiedziałam, że mi nie odpowie. Była jeszcze za młoda na to, ale niedługo już po raz pierwszy coś zobaczy. I może usłyszy. A może i także powie coś po raz pierwszy.
Ace?
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.