sobota, 7 stycznia 2017

Od Ace C.D. opowiadania Chalize

- Chalize... - podniosłem lekko ton. Zdenerwowały mnie jej słowa. - Przestań. - skarciłem ją.
- To, czy ja wychowywałem się na wolności, a ty w klatce nie ma znaczenia. Łączy nas jeden fakt. Oboje jesteśmy sierotami. - z powrotem ułożyłem głowę na łapach.
A co, jeżeli miała rację..? Co, jeślli mała Lizzie pójdzie do szkoły z innymi szczeniakami, a tak się na pewno stanie i te wszystkie sieroty będą jej wytykać to, że jest nieślubna? Podobno bycie nieślubnym dzieckiem jest gorsze od sieroty.. Nic nie prawda. Nie jest.
- Przepraszam, ruda. - westchnąłem. - Wiem, że nauczyłaś mnie kilku wartości, ale wciąż się uczę.. Nie jestem idealny i przede mną jeszcze SPORO pracy.  Popatrzyłem gdzieś w podłogę kładąc akcent na słowo sporo.
- Nie. To ja przepraszam. To było zupełnie niepotrzebne pytanie. Cieszę się, że dostrzegasz u siebie jakieś zmiany. Ja też je widzę i pękam z dumy widząc jak się zmieniłeś.
Westchnąłem przetwarzając jej słowa.
- Idę coś dla nas upolować. Pewnie jesteś głodna. - wstałem i przeciągłem się kierując do wyjścia. - Co pani sobie życzy? - ziewnąłem. - Kurczaka, zająca, bażanta, jakieś inne ptactwo czy polecimy we francuskie ślimaki? - spojrzałem na nią. - Myszy nie jadamy. - od razu wyprzedziłem jej słowa. Fu. Myszy.
- Poproszę rybę. - uśmiechnęła się.
Bosz.. Ryby łapałem przeszło dwa lata temu.. Uda mi się?

Chali?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.