- Co się stało? - zapytałem, ponieważ cisza która zapadła była nie do zniesienia. Po chwili milczenia moja małżonka zaczęła opowiadać mi o tym co się stało. Jeśli dobrze zrozumiałem to Sil zrobiło się słabo i upadła... Oczywiście jej nie oskarżam, chyba to osłabienie było spowodowane ciążą...
A właśnie! Super, Znachor po prostu sobie poszedł, powinienem zapytać go czy nie zrobi jakiegoś USG czy coś.
- Milo... Jest taka jedna sprawa... - zasmuciła się w pewnym momencie lisica.
- Tak? - zastrzygłem uszami, z czego co wiem, to kiedy samica mówi o jakiejś 'sprawie' to będą to jedynie złe wieści. Sil nabrała powietrza i powiedziała.
- Milo, szczenięta się nie narodzą. Użyłam Chryzantemy Caruso...! - prawie, że krzyknęła srebrna. Oszołomiło mnie, młodych nie będzie...
- Muszę wyjść. - nie wiedzieć dlaczego powiedziałem to dziwnie chłodnym głosem. A po krótkiej chwili wybiegłem z norki.
Sil? ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.