Gdy spokojnym krokiem wszedłem do środka mojej nowej nory, ujrzałem masę wolnej, nieco zakurzonej przestrzeni, która niemalże natychmiastowo wzbudziła we mnie wielki entuzjazm. Podskoczyłem z zachwytem, od razu przeliczając pole ścian bocznych na ilość pergaminów, które mógłbym tam porozwieszać.
- Już wiem jak zagospodaruje to miejsce - szepnąłem sam do siebie, mając na myśli - oczywiście - moje wynalazki. - Dzięki Bogu za to, że jednak zdecydowałem się na rozmowę z tajemniczą lisicą. Gdyby nie ona, prawdopodobnie dalej włóczyłbym się po świecie z duszą na ramieniu.
- Levi? - usłyszałem melodyjny głos dochodzący zza mych pleców. Gdy odwróciłem głowę zauważyłem wspomnianą wcześniej samicę. Właśnie wtedy zrozumiałem również, że od dobrych kilku minut stoję w bezruchu przed wejściem do ukrytego pod ziemią lokum.
Natychmiastowo stanąłem przodem do Silviere. Poczułem lekkie ukłucie żalu, widząc przyjazny uśmiech na jej pysku.
- Naprawdę dziękuję ci za pomoc - powiedziałem, ruchami ciała ukazując, iż traktuję ją na równi ze sobą. - Skoro dopiero co tu dotarliśmy i jeszcze nie znamy terenów, może połączylibyśmy siły i razem spróbowali złapać jakąś zwierzynę? Później podzielimy się na pół.
Samica przystanęła na mają propozycję. Było mi naprawdę szkoda, że ze względu na moją filozofię nie mogłem pozwolić sobie na bliższe relacje z lisicą.
Silviere?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.