poniedziałek, 29 maja 2017

Od Silviere do Leviego

Przeszłam właśnie przez rzekę kiedy znowu moja towarzyszka mi o sobie przypomniała.Wędrowałam z sokolicą,bardzo wybredną. Teraz tutaj miałyśmy się rozstać.Nagle zobaczyłam lisa który tak jak ja samotnie wędrował po puszczy. Podeszłam kilka kroków i ustawiłam się w bezpiecznej odległości.Ale lis nie atakował. Nie rzucała się tylko spokojnie do mnie podeszła jakbyśmy się znały od lat.
-Jestem Levi.-przedstawił się.
-Jestem Sileviera ale mów mi Silver.-odpowiedziałam.
-Jest tu jakieś stado?-zapytał z nadzieją.
-Tak.-odpowiedział ktoś za mnie i zauważyliśmy ślady łap.
Pobiegliśmy tam. Ślady kończyły się w jakiejś norze wilka. Pewnie tam mieszkały alfy. Nawet niezłe mieszkanko. Wyszli do nas i o wszystko pytali. Ale pozwolili nam dołączyć. Jakaś lisica pokazała nam gdzie mamy norki.Mieliśmy je obok siebie. Były jakieś takie ponure. Postanowiłam to zmienić i pomalować. Na pewno będą ładniejsze. Przynajmniej moja. W końcu nie wiem czy Levi chce żebym mu coś namalowała.Wyszłam z norki i zobaczyłam Leviego.
Levi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.